wtorek, 6 listopada 2018

Wdzięczność

No to co, chluśniem bo uśniem?  

Zapytał stary Kowalczyk, zamaszystym ruchem uderzając w dno butelki otwartą dłonią, i, nie czekając na odpowiedź, otworzył ją i zaczął nalewać bimbru do obu kieliszków. Jego barwa miała odcień jasnego bursztynu, który początkowo zdawał się być przejrzysty i bez skazy, później zaś, po ustabilizowaniu się cieczy w smukłym, szklanym naczyniu o pojemności pięćdziesięciu mililitrów, zauważyłem jednak, iż jest on lekko mętny, zapewne to przez odrobinę miodu lipowego mącącego tę krystaliczność, która niczym klarowność bursztynu, zostaje zaburzona poprzez komara w bezruchu zastygniętego w jego wnętrzu. 
(https://us.123rf.com/450wm/bucks134/bucks1341704/bucks134170400005/76645350-hooch-moonshine-alcohol-herbs-on-a-rustic-wooden-background-with-bottles-and-wooden-box.jpg?ver=6)

Tak, tak, miodu... Włodzimierz powiedział mi, że już po całym procesie destylacji dodaje do bimbru trochę miodu lipowego, żeby załagodzić goryczkę sześćdziesięcioprocentowego specyfiku. No ale, Pan Władek nie zwykł długo czekać i chwyciwszy kieliszek w dłoń uniósł go w górę czekając na mnie, bym zrobił to samo. Bez zwłoki powtórzyłem jego czyn i nasze ręce spotkały się w powietrzu, wydając cichy, brzęczący dźwięk, po czym...

Achhh! No, no, generalnie, wiadomo! 

Tyle zdołałem z siebie wydusić, zanim głębokim wydechem wypuściłem z ust, mogłoby się wydawać, łatwopalną mgiełkę, nabijając jednocześnie kawałek śledzia w oleju na widelczyk o trzech zębach. 
(https://www.mojegotowanie.pl/media/cache/default_view/uploads/media/default/0001/50/74ae216767e70938a668c963bc67c63f196dad03.jpeg)

To co, Panie dentysta? Na drugą nóżkę?

Chciałem zanegować, bo wydawało mi się, że powinniśmy odczekać parę minut, ale swoim zwyczajem, Pan Włodek nie zważając na to, czy ktoś odpowiedział, nalał następne dwa kieliszki. 

No to jak będzie? Dla zdrowotności?

Zapytał.

No w sumie jak dla zdrowotności, to bardzo proszę. 

Odpowiedziałem i po chwili znów poczuliśmy rozgrzewającą ciecz, która tym razem już nie sprawiła mi takiego grymasu na twarzy. Przełknąwszy kawałek śledzia, stary Kowalczyk rzekł

Panie, to jak jużeśmy wypili na obie nóżki, to teraz możemy pogadać!

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz