Miałem więc już swoje narzędzia, a studia skończyłem z najlepszymi ocenami...
Moi rodzice byli ze mnie dumni, zawsze marzyli, by ich jedyny syn osiągnął w życiu cel, który sobie obrał, a tym celem było właśnie zostanie stomatologiem. Co prawda jeszcze wtedy nie doszedłem do tego w stu procentach, ale ukończenie studiów było dla mnie pewnego rodzaju kamieniem milowym i wtedy moja przyszłość wydawała się nabierać wyraźniejszych kształtów. Niedługo potem jeden dentysta przyjął mnie na staż... doktor Rękoń się nazywał, niech mu ziemia lekką będzie... Przyuczałem się wtedy w jego gabinecie, byłem jego pomocnikiem i chłonąłem jeszcze więcej wiedzy, której tak łaknąłem. W międzyczasie pracowałem nad pracą doktorską,a staż przerodził się w pracę u doktora Rękonia, co pozwoliło na podwojenie liczby przyjmowanych pacjentów. Wtedy to była moja pasja. Łączyłem przyjemne z pożytecznym, robiłem to co lubię jednocześnie zarabiając pieniądze. Nie było tego dużo, ale po jakimś czasie pozwoliło mi, z drobną pomocą moich rodziców, którzy załatwili mi specjalną ofertę po znajomości, otworzyć mój własny gabinet dentystyczny. Kiedyś to było...
Ano było było! Tylko czy od tego gadania w gębie może trochę doktorowi nie zaschło?
Przerwał niedwuznacznie Włodzimierz.No, właściwie to ja nie widziałbym żadnych przeciwwskazań...
Odrzekłem i pchnąwszy lekko pusty kieliszek w stronę starego Kowalczyka, skinąłem lekko głową. Nalał, i nim lekkie brzęczenie szkła ustało, wypiliśmy, zostawiając miejsce na ewentualne uzupełnienie. Szum w mojej głowie zaczął się powoli natężać, ale póki co tylko tak delikatnie, kontrolnie, co wciąż pozwalało zachować jasność umysłu. Tym razem nałożyłem sobie większą porcję śledzi w oleju oraz kilka marynowanych maślaków, chwyciłem kromkę chleba i zacząłem jeść.![]() |
| (http://party.pl/porady/dom/kuchnia/maslaki-marynowane-jak-zrobic-maslaki-w-occie-107681-r1/) |


Brak komentarzy:
Prześlij komentarz