wtorek, 5 lutego 2019

El remordimiento

¡Rápido! Corramos detrás de él, antes de que haga algo estupido.

Gritó el alcalde y empezó la persecución. La alcaldesa se quedó con el cuerpo de su hija, estando demasiado impactada para reaccionar. Julian partió enseguida y yo detrás de él. Julian, adelantó al alcalde y fue rápidamente hacia adelante. Era mucho más joven que nosotros, entonces pudo intentar a parar al Adam. Nosotros seguimos corriendo, pero en menos de que canta un gallo, Julian desapareció siguiendo al Adam. Después de cinco minutos llegamos al pueblo. Vimos a una multitud reunida en frente de la casa de Celina. Había casi todo el pueblo. Vimos a señor Kowalczyk y el zapatero Maciej cos sus mujeres, doña Krysia de la tienda y un muchos habitantes más que formaban un medio círculo, mirando a lo que estaba pasando. Julian en el suelo, aguantandose la nariz que estaba sangrando y Adam golpeando la puerta y gritando:

¡Abre, afrontarás la muerte de tu hermana!

Le agarramos al Adam y le alejamos de la puerta. Julian se levantó después del golpe que seguramente le dio Adam y me ayudó a sostenerle.

Abre, hija, soy yo, tu padre.

Dijo el alcalde tocando la puerta.
(http://stolarstworustykalne.com.pl/wp-content/gallery/drzwi-zewnetrzne/4319.jpg)
Después de un tiempo, se oyó el sonido de la cerradura y la puetra se abrió. Celina salió fuera con las lágrimas en sus ojos.

No quería hacerlo, no tenía intención de hacerlo...

Su padre la cogió el brazo y entraron a casa. Él no quería que todos viesen lo que esta pasando. Agitó su mano para que entrásemos con Adam. Lo hicimos y cerramos la puerta. Los demás se quedaron fuera.

¡La mataste por celos!

Gritó otra vez Adam, pero el alcalde le mandó a callarse, nos dijo que lo soltásemos ya y preguntó, si esto fuera verdad.

Yo... yo no quería, padre... Es que Alina siempre tenía todo lo que deseaba y yo no... Y ahora encima la boda y un marido rico.

Pero yo no quería matarla... solamente la seguía cuando ella iba a recolectar las frambuesas por la mañana y cuando hablamos, estaba tan enfadada con ella que empezamos a discutir y al final la empujé, y ella cayó y di un golpe en la piedra con su cabeza. Intenté ayudarla, pero murió inmediamente. Me asusté y huí a casa. Desde entonces he estado en casa llorando y no sabía que hacer, padre.

Madre mía, Celina...

Dijo el alcalde y cubrió los ojos con sus manos. De repente Adam, cuando vio que todos están conmocionados, se acercó a la mesa con un salto, cogió un cuchillo y la dio tres puñaladas a Celina. En este momento entendió, que no todo es como en los poemas que escribe todos los sábados sentado en la sombra de los dos tilos en la colina. Lo que acabó de hacer no era una ficción... soltó el cuchillo rojo de sangre y cayó de rodillas.
(https://cdn7.dissolve.com/p/D1089_184_995/D1089_184_995_1200.jpg)
Todo fue muy rápido, que nadie fue capaz de reaccionar. El alcalde se acercó rapidamente y le di un golpe a Adam en su cara empujandole más lejos. Cayó de rodillas en frente de su hija y la cogió levantándola un poco. Celina respiraba rápido y la sangre goteaba de su boca.

Perdóname, papá...

Dijo y cerró sus ojos.  
 

Zemsta

Alina! Alina! Boże, kto ci to zrobił? Dlaczego?!

Krzyczał Julian lekko unosząc bezwładną już głowę swojej narzeczonej. Jej rodzice również klęczeli obok zrozpaczeni i mieli jeszcze nadzieję, że Alina w cudowny sposób się ocknie. Ale na to było już za późno. Stojąc za nimi, pękało mi serce patrząc na tę sytuację, ale nie próbowałem nikogo pocieszać, gdyż wiedziałem, że to w tym momencie nic nie da. Zastanawiałem się tylko co mogło się stać... czy potknęła się i niefortunnie uderzyła potylicą w ten kamień? A może ktoś ją popchnął? Musieliśmy dociec, jak do tego doszło.

Co się stało? Czemu tu wszyscy jesteście?...

Zabrzmiał głos zdyszanego młodego mężczyzny nadchodzący z oddali. Żyto odchylało się na boki a biegł przez nie Adam, młody, nieszczęśliwie lecz z wzajemnością zakochany w Alinie mężczyzna. Gdy zziajany dobiegł do malinowych krzewów i zobaczył swoją ukochaną martwą i leżącą na ziemi popadł w histerię. Rodzice Aliny ani jej niedoszły mąż nie wiedzieli o tym tajemnym romansie, a wszystkie plotki traktowali jako głupie gadanie wiejskiej ludności, która tylko szukała sensacji.

Ukochana! Czemu do wtedy nie przyszedłem sprawdzić, co się działo?! Wybacz mi, wybacz!

Mów natychmiast, co wiesz! - ryknął sołtys szarpiąc zapłakanego Adama za koszulę. 

To ona! To ona jej to zrobiła!

Kto? Mówże! Opowiadaj, co się stało! - krzyknęliśmy wszyscy zgodnie.

Siedziałem sobie od rana na tamtym pagórku, w cieniu tych dwóch lip, które tam rosną. Tak jak zawsze to robię każdej soboty...

(https://st2.depositphotos.com/1007283/6445/i/950/depositphotos_64457145-stock-photo-two-big-linden-trees.jpg)
...wtedy najlepiej pisze mi się moje wiersze. Tylko tam mogę się w pełni skupić na mojej twórczości. - kontynuował roztrzęsionym głosem - w pewnym momencie usłyszałem kłótnię. Były to dwa damskie głosy. Jeden z nich rozpoznałbym nawet z tak dużej odległości, jaka jest od lipowego pagórka do malinowego chruśniaka. To była Alina. Druga z kobiet strasznie na nią krzyczała, zdawała się mieć do niej pretensje o to, że ma wszystko, czego zapragnie jej kosztem... po chwili kłótnia ucichła, a ja, przysłaniając czoło dłonią próbowałem zobaczyć coś z oddali. 
(https://cdn.pixabay.com/photo/2017/07/05/13/53/barley-2474702_960_720.jpg)
Jedyną rzeczą, którą udało mi się zauważyć, była sylwetka brązowowłosej kobiety oddalająca się w pośpiechu przecinając zboże... To była Celina!

Łżesz! To niemożliwe! Jej rodzona siostra by jej nie zabiła!

Krzyknął sołtys czerwony ze wściekłości, lecz Adam kontynuował:

Powinienem był zareagować! Powinienem był pójść tam na samym początku, gdy usłyszałem kłótnię... 

...ale ja byłem pewien, że po prostu siostry się pokłóciły i wściekła Celina wróciła do domu. Nawet przez myśl mi nie przeszło, że coś takiego mogło się stać! To było rano, kilka godzin temu... - rzekł Adam, po czym odwrócił się na pięcie w kierunku wsi i zaczął pędzić co sił w nogach, krzycząc:

Celina, zapłacisz za to!!!

   
 

Fría en el calor

¡Madre de dios!

Susurré jadeando. Ví la cesta con frambuesas tirada en el césped, el color rojo-rosado de las frutas se mezclaba con un charco pequeño de color borgoña, el cual salía de debajo de la cabeza de Alina. Ella estaba en el suelo con los ojos extensamente abiertos. Fue raro, el sol estaba brillando muy fuertemente, tanto que cada uno tendría que entrecerrar sus ojos. Pero Alina no. Ella los mantenía abiertos con una mirada ausente. El sol no le importaba ya. Me acerqué rapido para ver si puedo hacer algo, pero ella ya estaba fría. Su piel por el superficie estaba todavía muy calentada por el sol del mediodía, pero su cuerpo ya no... Acerqué mi oreja a su boca para escuchar, pero no oía nada. Tantos años de estudios me aseguraron que ya está demasiado tarde... Que ya no se puede hacer nada. Las hormigas ya empezaron a comer el jugo de unas frambuesas aplastadas y llevar trozos de las frutas a su hormiguero.
(https://st2.depositphotos.com/5278643/11681/i/950/depositphotos_116812874-stock-photo-raspberry-in-the-grass-berries.jpg)
Alina estaba muerta. Su nuca estaba sobre una piedra, la sangre ya coagulada salió de ella. Sus dos trenzas rubias, una manchada con la sangre, estaban en desorden y su corona de flores se secó un poco del sol tan fuerte. Me quedé muy impactado, por cinco minutos no sabía que hacer, no podía creer en lo que estaba viendo.

Tengo que volver y decirselo a sus padres...

A pesar de mi edad y del calor, corría muy rapido, como si estuviera jóven otra vez. Las afiladas orejas de centeno, me hacían daño en mis antebrazos y manos, el sudor mezclado con el polvo de granos causaba los picores en mi piel, pero por fin llegué al pueblo.

¡Señora, señora! Señor alcalde! ¿Dónde estáis?

La mujer del alcalde salió fuera de casa y preguntó porque estoy gritando. Cuando le dije que su hija estaba muerta, se quedó impactada y no quería creerme. Empezó a llorar y gritar, su marido salió de casa también. El alcalde, un hombre firme, cuando lo escuchó también empezó a llorar y abrazó a su esposa.
(https://www.fakt.pl/kobieta/zdrowie-i-fitness/poziom-bialek-we-lzach-pomoze-wykryc-chorobe-parkinsona/ys4p6rn)
Después de unos minutos me preguntaron:

¿Pero que pasó? ¡Dinos todo! 

Cuando les conté todo lo que sabía, el alcalde dijo que vayamos rapido al campo, pero la alcaldesa le paró y dijo que tienen que ir a la posada donde está alojado Julian, su aspirante yerno. Fui con ellos. Cuando lleguemos, el padre de Alina le dijo:

Julian... ven con nosotros rápido. Tengo que decirte algo... 

poniedziałek, 4 lutego 2019

W pełnym słońcu

Dzień dobry, pani sołtysowo! Jak się sprawy mają? 

Zapytałem kobietę po pięćdziesiątce, którą napotkałem obchodząc dom sołtysa dookoła w celu odnalezienia kogoś, gdyż drzwi frontowe były zamknięte a na pukanie nikt nie odpowiadał. Siedziała ona na odwróconym wiadrze, miała chustkę na głowie i nad miednicą z gorącą wodą trzymała bezgłowego koguta, oskubując go dokładnie z piór. 
(https://i1.imged.pl/miednica-stara-27259172.jpg)
Przez chwilę chciałem zapytać, czy to na weselny rosół, ale szybko ugryzłem się w język, domyśliwszy się, że skoro do wesela jeszcze tydzień, to na pewno ten kogut zostanie przyrządzony już jutro po porannej mszy.

Ach, szkoda gadać, panie doktorze...

...czasu do wesela coraz mniej a obowiązków nie ubywa, przygotowaniom nie widać końca. A właściwie to czego pan tutaj szuka? Aż się zdziwiłam, że tu pana widzę, bo coś ostatnio raczej się często na wsi nie pokazywał! 

Też sobie to uświadomiłem, więc postanowiłem w końcu przespacerować się i dowiedzieć się czegoś więcej o weselu pani córki. 

To idź pan tu, tymi drzwiami - przerwała sołtysowa, wskazując na wpół łysym martwym kogutem na tylne drzwi - ja teraz nie mam czasu, ale może dziewczyny będą bardziej skore do rozmowy. Ciągle siedzą u Aliny w pokoju kombinując coś z tą suknią!

O Jezusie! Dziewczyny, przykryjcie to szybko, bo jeszcze zobaczy! 

Krzyknęła jedna z kobiet na mój widok, na co inna odparła, że przecież nie jestem panem młodym, więc nic nie szkodzi. W końcu jednak wszystkie doszły do wniosku, że jestem mężczyzną, więc żeby lepiej nie zapeszać, zakryją suknię ślubną Aliny. Zanim zdążyłem otworzyć usta, jedna z nich powiedziała, żebym nie przeszkadzał, bo są bardzo zajęte i nie mają czasu na pogaduchy. Kolejna, natomiast stwierdziła, że właściwie to skoro nie mam nic do roboty, powinienem iść poszukać panny młodej, ponieważ potrzebują jej, żeby przymierzyć na niej suknię. Pomyślałem, że czemu nie, pomogę i zapytałem:

Ale gdzie ona może być w taki upał? Jest południe i słońce grzeje jak szalone!

Rano, kiedy pan zapewne jeszcze spał nieprzytomny, mówiła że idzie nazbierać trochę malin - odparła. Wtedy było rześko, więc pogoda była idealna na spacery po polach, ale teraz już dawno powinna była wrócić. Te krzewy malinowe rosną pod tym uschłym drzewem na polach, może blisko to nie jest, ale i tak już spodziewałyśmy się jej już od około godziny, doktorze. 

Dobrze, wiem gdzie to jest. Pójdę jej poszukać. Do zobaczenia!

(https://st2.depositphotos.com/4541049/11869/i/950/depositphotos_118696112-stock-photo-early-morning-on-rye-field.jpg)
Po krótkim spacerze doszedłem na skraj ostatniego gospodarstwa. Prawdą jest, że raczej tędy nie chadzam i nie wiem, czy jest jakaś wygodna droga prowadząca do tego drzewa. Postanowiłem więc pójść w linii prostej i przeskoczywszy przez rów, po chwili stałem już na granicy ogromnego pola złocistego żyta. Upał już mi doskwierał, a jeszcze miałem przed sobą dość długi spacer przez dojrzewające zboże. Jedyną ulgę przynosił powiewający od czasu do czasu lekki, delikatny wietrzyk, który poruszał kłosami żyta w taki sposób, że mieniły się one kolorem złotym i srebrzystym, co sprawiało, że rozciągające się przede mną łany sprawiały wrażenie bycia wielkim jeziorem o niezwykłym kolorze. Na błękitnym niebie nie było ani jednej chmurki. Słońce grzało niesamowicie.
Wyruszyłem.      

 


     

Los zapatos nuevos

¡Qué calor!

Pensé caminando por el lado izquierdo de la calle llena de piedrecitas pequeñas que entraban por los agujeros en mis zapatos, que, por cierto, ya se habían secado. La verdad, podría moverme un poco a la izquierda y pisar el cesped, pero no era seguro si prefiero estar pinchado por el cardo que crecía cada dos por tres entre la hierba, más de un débil dolor de las piedras en mis zapatos.

Tengo que comprarme un par...

Otra vez esta cosa vino a mi cabeza y decidí darle una visita al zapatero local, Maciej. Después de girar a la izquierda, cuando estaba cruzando el puente peatonal sobre un corriente pequeño, le ví de lejos a Maciej, el cual estaba sentado en un taburete, en frente de su casa y su zapatería que estaban juntadas, clavando los clavos a la suela de una bota con un martillo pequeño.
(https://holzbau.pl/admin/uploads/853c57b9559cd68726d3ac8d8233738500dd2b48/drewno1_03.jpg)
Me acerqué y le saludé. Aunque no hacía ningún esfuerzo grande ni se movía del taburete, su frente brillaba del sudor, por el calor que hacía. El zapatero fue un hombre obeso y levantarse para darme la mano le costaba un poco. Sin esperar mucho, le dije:

Maciej, ¿te acuerdas cuando me hiciste el último par de zapatos? ¿No? Yo tampoco. Por eso ya necesito algunos nuevos, que estos son ya para tirar.

Hombre, claro, sin problema - respondió Maciej y se giró para atrás, abrió la puerta de su zapatería, entró adentro y salió enseguida con un par de zapatos marrones de cuero - mira, tengo estos. ¿Te gustan? ¿Tú tenías el numero cuarenta y tres? Toma, pruebalos a ver si te vienen cómodos.

(https://thumbs.dreamstime.com/z/szewc-narz-dzia-25832815.jpg)

Vale, sí... me gustan, pero primero voy a ponermelos para probar. Por cierto, cuéntame algo de la boda, que últimamente no estaba muy interesado de este tema y la hija de Bożena me contó cosas de tal forma que ahora estoy incluso más perdido. 

A ver... yo no soy muy cotillero. Sé, que Alina, la hija de alcalde se va a casar con Julian, un caballero jóven, pero con una listeza para hacer los negocios. Por eso tiene bastante dinero y esto les gusta a los padres de la novia. Sin embargo, mi mujer y las otras que ayudan a Alina preparando el vestido, dicen que ella no quiere a Julian de verdad, sino a Adam, el 'gran poeta', ¡jajaja! Y él a ella tambien, por eso sufre tanto, que Alina se casa con otro. También mi mujer me dijo, que Celina, la hermana mayor de Alina esta muy celosa de ella, porque piensa que sus padres la tratan peor y siente, que Alina es su ojito derecho. No sé, si todo esto es verdad o no... no me gustan las cotillas, como te dije antes. Si quieres saber más, mejor pregunta a las mujeres en la casa del alcalde, las que preparan el vestido, seguramente sepan más cosas. Y por cierto, ¿qué tal los zapatos?

Muy bien, están comodísimos. Aquí tienes el dinero, muchas gracias por todo: los zapatos y las informaciones. ¡Hasta luego!

 

piątek, 18 stycznia 2019

Co w trawie piszczy?

Dobrze, mała, uciekaj do mamy pomóc jej trochę, ja już sobie poradzę.

Powiedziałem wstając z łóżka, po czym w oka mgnieniu nader gadatliwa dziewczynka wyskoczyła drzwiami wejściowymi, zostawiając po sobie jedynie echo piskliwego "do widzenia". Poszedłem do łazienki się wykąpać, po czym na śniadanie zrobiłem sobie duży kubek gorącej, czarnej herbaty i dwie grube pajdy żytniego chleba ze smalcem i solą. Po tych czynnościach znów poczułem się trochę lepiej, nie byłem spragniony ani już nie bolała mnie tak bardzo głowa, ale miałem wrażenie jakbym został przeżuty i wypluty przez jakąś gigantyczną kreaturę. Postanowiłem więc wyjść na zewnątrz i zaczerpnąć świeżego powietrza.

Rzeczywiście widać, że przygotowania do wesela idą pełną parą.

Pomyślałem, gdy wyszedłem z ganku na nasłonecznione podwórko. Była już prawie jedenasta, słońce przyjemnie grzało w mój prawy bok, ale wciąż myślałem, czy aby nie miałem czegoś do zrobienia dzisiejszego poranka. Wszędzie wisiały ozdoby między innymi w postaci przyczepionych do sztachet w płotach sznurków z kolorowymi chorągiewkami oraz wiązankami świeżych i zasuszonych kwiatów.
(http://rychwal.pl/images/joomgallery/originals/doynki_gminne_wicia_2011_10/doynki_gminne_wicia_2011_34_20151217_1495844642.jpg)

Jaki to mamy dzisiaj dzień?

Zapytałem woźnicę przejeżdżającego obok wozu i dowiedziałem się, że jest dzisiaj sobota i jak mogłem tego nie wiedzieć, skoro dokładnie za tydzień córka sołtysa wychodzi za mąż. No rzeczywiście... nigdy nie socjalizowałem się za bardzo z mieszkańcami tej wioski, mimo tego, że mieszkam pośród nich od ładnych parunastu lat. Oczywiście nie odgrywałem nigdy roli wyrzutka, będąc niczym guślarz w zamierzchłych czasach, siedząc sam w swojej oddalonej od osady chatce, ale też nigdy nie byłem duszą towarzystwa, która by się interesowała wszystkim co się dzieje w tej niewielkiej społeczności.
(https://www.wroclaw.pl/go/download/img-08ef9b9f2df7bd0826c90f428525afe3/skuteczna-komunikacja-jpg.jpg)
Jakby tego było mało, od kilku tygodni moje kontakty międzyludzkie ograniczały się jedynie do zakupów w lokalnym sklepie i przyjmowania pacjentów mających problemy z zębami. Mój nieustanny nastrój przygnębienia, którego źródła nie jestem w stanie zlokalizować, był powodem tego odosobnienia, ale postanowiłem to zmienić, ponieważ przez to mimowolnie jednym uchem wpuszczałem, a drugim wypuszczałem wszelkie wieści dotyczące owego ślubu, a w końcu będzie to wielkie wydarzenie. Tak zamyślony, stałem przy furtce i w końcu zdecydowałem, że czas nadrobić ostatnie kilka tygodni ignorancji społecznej i wyszedłem dowiedzieć się co w trawie piszczy.   

wtorek, 15 stycznia 2019

La aclaración

¿Ya se ha despertado?

Preguntó una niña pequeña de más o menos once años, entrando a mi casa por la puerta.
- Me dijeron que esperase para que usted se despierte, aquí, en ese banco, justo al lado de su puerta. También me dijeron, que cuando usted llame muy fuerte por ayuda, debiera entrar y...

Espera, espera, espera. ¿Dijeron? ¿Quien? 

La pregunté sorprendido.

Mi madre y señor Kowalczyk y señora Kowalczyk y señora Krysia de la tienda también...

No podía imaginarme por qué tanta gente le ha dicho eso e iba preguntarla, ya abriendo mi boca.
(https://media.istockphoto.com/vectors/question-mark-drawing-vector-id638647924)

...que usted se espere un momento, todavía no le he dicho todos...

Es que también me lo dijo Adam, el cual todo el mundo sabe, que está enamorado de Alina, pero Alina se va a casar con Julian, pero mi madre dice, que ella prefiere a Adam, pero a pesar de esto está prometida a Julian, porque él tiene mucho dinero y no es tan patoso como Adam, entonces les gusta más a los padres de Alina porque para ellos sería mejor yerno que Adam. Y yo creo, que a Alina también le gusta el dinero de Julian, pero de verdad quiere a Adam con un amor mutual...

¿Que? ¡Me he perdido al principio!

...y encima del todo está Celina, la hermana de Alina - seguía la niña - que siempre está muy celosa de su hermana pequeña y, como dice mi mamá, adrede quiere enamorarle a Julian de ella. ¡Que tontos son los adultos!

No se puede negar... pero bueno, por favor, ¡Dime, por fin, ¿por qué tanta gente te ha dicho que me espararas esta mañana?!

Pues... todos estuvieron preocupados por usted. Es que todos salieron de sus casas anoche, que todavía no era muy tarde cuando usted volvía a casa con ayuda de don Kowalczyk. Cantaba tan fuerte, que todos querían saber lo que estaba pasando y por eso salieron.
(https://st2.depositphotos.com/4790381/8068/v/950/depositphotos_80686076-stock-illustration-notes-on-the-stave.jpg)

Y en aquel momento, como yo también estaba en la calle con mi mamá, me han dicho que vaya a su casa por la mañana, que todos tienen sus tareas y deberes sino yo.     

Dios de mi vida, que vergüenza...

También me dijeron, que si usted llamase a por un medico, tenía que decirle, que no hace falta y tenía que darle esto - dijo la niña sacando una jarra del bolso de cuero. 
Fue una jarra de pepinillos, pero sin los pepinillos dentro. Solo fue el jugo.

Ya... está muy bueno para la resaca del quinze. Pasamelo, por favor. 

Cogí la jarra, la abrí y aunque no olía muy bien, bebí cuatro tragos. Seguramente parecía muy gracioso con la cara que puse, porque el jugo fue muy acído y salado. Pero al fin y al cabo, sentí un poco de alivio.     

    

wtorek, 8 stycznia 2019

Lekarza!

Kukuryku!

Donośnie zabrzmiało pianie koguta z sąsiedniego gospodarstwa. Chyba już świta. Kogut zapiał ponownie, co poirytowało mnie na tyle, że zmusiłem się do otworzenia oczu. W tym momencie nagle poczułem błyskawiczne zawirowanie w głowie, które jednak po niespełna dwóch sekundach ustało. Rażące promienie słońca nie wpadały jednak przez uchylone okiennice jak to zwykle bywa o tej porze roku podczas świtu, mimo tego miałem wrażenie, że patrzę na stertę spalającego się magnezu. Zamknąłem oczy, przetarłem je mocno kilka razy i otworzywszy je na nowo, poczułem natężający się ból głowy i straszną suchość na języku. Zaraz, zaraz, pomyślałem po chwili, że słońce nie razi mnie prosto w oczy, a chmur żadnych nie widzę, a w zasadzie to niebo ma piękny odcień błękitu. 
(https://img.pixers.pics/pho_wat(s3:700/FO/27/77/83/3/700_FO2777833_ff3e3ebdf91d435f6df0bf022a246b35.jpg,489,700,cms:2018/10/5bd1b6b8d04b8_220x50-watermark.png,over,269,650,jpg)/fototapety-kogut-pieje.jpg.jpg)

Cholera! Przecież już grubo po siódmej! 

Pomyślałem w panice i spojrzałem na wiszący na przeciwległej ścianie zegar, lecz niestety nie byłem w stanie dojrzeć jego wskazówek zza rozmywającej się mgiełki. Szybkim ruchem dłoni próbowałem namacać mój zegarek, który zawsze przed spaniem odkładam na szafkę nocną, ale go tam nie było. Po chwili zorientowałem się, że mam go na ręce i sprawdziwszy, która jest godzina, ze zrezygnowaniem w głosie powiedziałem sam do siebie:

No rzeczywiście, grubo po siódmej. A nawet bardzo, bo jest cztery po dziewiątej...

Westchnąwszy, jeszcze bardziej poczułem pragnienie, po czym nieudolnie odchyliłem kołdrę i zgramoliłem się z łóżka, po drodze siadając na chwilę i mętnym wzrokiem szukając kapci, pomyślałem sobie ile ja do jasnej anielki wczoraj wypiłem. I jak znalazłem się w domu? Czemu od pewnego momentu już nic nie pamiętam? Odkręciłem kurek i nie sięgając po żadną szklankę ani kubek, napiłem się wody prosto z kranu. 
(https://images.agoramedia.com/everydayhealth/gcms/how-safe-is-your-drinking-water-722x406.jpg)  
Lekko mi ulżyło, ale suchość na języku ustąpiła przeważającemu wciąż pulsującemu bólowi głowy. Gdy przejrzałem się w lustrze, uświadomiłem sobie, że nie ma co przyglądać się temu mizernemu obrazowi i podszedłem z powrotem do łóżka. Bezwładnie opadłem na nie, ból głowy się nasilał a nogi zwisały, dotykając drewnianej podłogi... Zawołałem: 

Lekarza!!!

   

poniedziałek, 7 stycznia 2019

Un fin inesperado

¡Que aproveche, doctor! Come, come, porque las setas recogí yo.

¿Dónde paramos? Sí, sí. Mi consultorio. Tenía mis pacientes, los cuales venían de la parte de la sanidad pública y también unos, que eran pacientes recibidos por mi de la manera privada. Obviamente, con pacientes privados siempre tenía más dinero, necesitaban ayuda urgentemente y ellos se lo podían permitir, entonces ganaba más dinero. Todo era perfecto hasta un momento... conocí a una chica... 

 ¡Hala! Sabía, que algo verdaderamente malo pasó, en las mujeres nunca se puede confíar. Sigue, sigue...

Dijo Kowalczyk y, soprendentemente, se calló ni siquiera intentando echar otro chupito. 

Ya ves... Zofia. Así se llama, pero no se nada de ella desde hace un montón de tiempo. Quizas mejor...

Un día vino con su abuela, ayudándole a ella, que un diente plateado de la mujer mayor empezó a moverse un poco. Esta fue la primera vez que la vi, era guapisíma, tenía el pelo moreno y bastante largo, los ojos oscuros y una sonrisa que ciertamente no necesitaba ninguna ayuda de un dentista. Me miró, yo a ella también y de repente movió sus ojos avergonzada. Por un momento mi corazón empezó a latir más rapido... 
(https://misericors.org/wp-content/uploads/2016/06/jab%C5%82ko-mi%C5%82o%C5%9B%C4%87.jpg)

A ver, ¿dónde está la botella?

La cogí, abrí y esta vez fue yo, el cual echaba otro chupito. Los levantamos, brindamos y bebimos. Sequé la boca con el dorso de mi mano, miré al viejo Kowalczyk con la visión borrosa e intenté decir algo, pero tenía que comer un poco de pan con arenque primero. Froté los ojos con los manos y continuaba.

Vale. Tenía mi propio consultorio y venían los pacientes privados tal cómo los otros, amigo. 

Sabes... ¡los privados pagaban mucho para que les ayudase, jaja! ¡O pagas o esperas ocho meses! ¿Me entiendes? Jajaja...
(https://gfx.dlastudenta.pl/photos/naszym_zdaniem/my_spoleczenstwo/pusta_butelka.jpg)

¡Oye! Que ya me lo dijiste, ibas a decirme que pasó con la chica.

Dijo Włodzimierz. 

Ah, es verdad, entonces... Chica, Zofia, sí, sí. Zofia era muy guapa...

Paré de hablar por un momento, porque tenía un sentimiento que algo pasa con la bombilla en la lampara. Todo se empezaba hacer más y más oscuro, oí algo y por un momento la luz ha vuelto un poco, pero de repente, otra vez el mundo poco a poco desaparecía en una oscuridad misteriosa...

¡Hala! Parece, que la cabeza de los intelectuales no es tan fuerte cómo su mente...

Constató viejo Kowalczyk.  

 


 

      

wtorek, 20 listopada 2018

Dobre złego początki

Miałem więc już swoje narzędzia, a studia skończyłem z najlepszymi ocenami...

Moi rodzice byli ze mnie dumni, zawsze marzyli, by ich jedyny syn osiągnął w życiu cel, który sobie obrał, a tym celem było właśnie zostanie stomatologiem. Co prawda jeszcze wtedy nie doszedłem do tego w stu procentach, ale ukończenie studiów było dla mnie pewnego rodzaju kamieniem milowym i wtedy moja przyszłość wydawała się nabierać wyraźniejszych kształtów. Niedługo potem jeden dentysta przyjął mnie na staż... doktor Rękoń się nazywał, niech mu ziemia lekką będzie... Przyuczałem się wtedy w jego gabinecie, byłem jego pomocnikiem i chłonąłem jeszcze więcej wiedzy, której tak łaknąłem. W międzyczasie pracowałem nad pracą doktorską,
(https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEj9LLfMKFu-l2tdTBCahoBm4eps3LEamuT9raD3wBlvCwMUl0IX4zuvc1EZ8RFpR-grEBXpg6DxrhlZv5Z0bRomdTbkcx_vO8_z7hpdK3YQDbOr7bXmzHKcWxyTUo3ORMO03v536LIxaRo/s1600/carta.jpg)
a staż przerodził się w pracę u doktora Rękonia, co pozwoliło na podwojenie liczby przyjmowanych pacjentów. Wtedy to była moja pasja. Łączyłem przyjemne z pożytecznym, robiłem to co lubię jednocześnie zarabiając pieniądze. Nie było tego dużo, ale po jakimś czasie pozwoliło mi, z drobną pomocą moich rodziców, którzy załatwili mi specjalną ofertę po znajomości, otworzyć mój własny gabinet dentystyczny. Kiedyś to było...

Ano było było! Tylko czy od tego gadania w gębie może trochę doktorowi nie zaschło?

Przerwał niedwuznacznie Włodzimierz.

No, właściwie to ja nie widziałbym żadnych przeciwwskazań...

Odrzekłem i pchnąwszy lekko pusty kieliszek w stronę starego Kowalczyka, skinąłem lekko głową. Nalał, i nim lekkie brzęczenie szkła ustało, wypiliśmy, zostawiając miejsce na ewentualne uzupełnienie. Szum w mojej głowie zaczął się powoli natężać, ale póki co tylko tak delikatnie, kontrolnie, co wciąż pozwalało zachować jasność umysłu. Tym razem nałożyłem sobie większą porcję śledzi w oleju oraz kilka marynowanych maślaków, chwyciłem kromkę chleba i zacząłem jeść.
(http://party.pl/porady/dom/kuchnia/maslaki-marynowane-jak-zrobic-maslaki-w-occie-107681-r1/)
Smakowało przepysznie, jeszcze lepiej niż zazwyczaj!      

 

środa, 14 listopada 2018

La Nostalgia

Entonces, ¿cómo fue? ¿Que te ha traído hasta aquí?

Preguntó Włodzimierz. 

Ehh, sabes que no me gusta hablar de este tema. Aquellos tiempos son muy antiguos. 

Le respondí, porque de verdad pensar en lo pasado siempre se me hace pesado y me pone de mal humor. Bueno, tampoco es un mal humor, diría que es una mixtura de las sensaciones buenas, las cuales vienen recordándome de los días que eran buenos, días fructíferos, los días que me daban alegría cada uno más, cuando era joven, lleno de aspiraciones, hambriento del saber, ingenuo... sí... ingenuo...
(https://exploringyourmind.com/wp-content/uploads/2018/02/watch-on-stone-representing-collective-nostalgia.jpg)
Ingenuo, porque estas sensaciones se mezclan con las presentes. Amargura que llena mi corazón, comparando lo que tengo ahora con aquello de hace mucho tiempo, me está recordando cada vez, que sobre todo era ingenuo. Suponía que todo iba a ir bien y cada día solo mejorara. Hasta cierto punto...

¡Oye! ¿Ya estás dormido?

Chilló don Kowalczyk y se levantó su bigote enseñando la falta de un diente. Desperté de la reflexión y le dije:

¡Echame otro, colega!

El tercero ya sabía mejor. 

Pues... cuando era estudiante de estomatología...

(https://img01-olxpl.akamaized.net/img-olxpl/744904626_1_644x461_stare-narzedzia-dentystyczne-ketrzyn_rev002.jpg)

Era a los finales de mi carrera. Mi profesor me dio mi primer propio equipo estomatólogico, me alegré mucho, porque no tenía que comprármelo. En aquel momento no tenía mucho dinero y todo era caro, sobre todo cosas así. Me lo dio diciéndome que tenía potencial y si siguiera así, voy a lograr mucho en mi vida.

Perdona por interrumpir, pero hace cuantos años fue?

Preguntó Włodzimierz.

Unos treinta y tres... casi treinta y cuatro.






wtorek, 6 listopada 2018

Wdzięczność

No to co, chluśniem bo uśniem?  

Zapytał stary Kowalczyk, zamaszystym ruchem uderzając w dno butelki otwartą dłonią, i, nie czekając na odpowiedź, otworzył ją i zaczął nalewać bimbru do obu kieliszków. Jego barwa miała odcień jasnego bursztynu, który początkowo zdawał się być przejrzysty i bez skazy, później zaś, po ustabilizowaniu się cieczy w smukłym, szklanym naczyniu o pojemności pięćdziesięciu mililitrów, zauważyłem jednak, iż jest on lekko mętny, zapewne to przez odrobinę miodu lipowego mącącego tę krystaliczność, która niczym klarowność bursztynu, zostaje zaburzona poprzez komara w bezruchu zastygniętego w jego wnętrzu. 
(https://us.123rf.com/450wm/bucks134/bucks1341704/bucks134170400005/76645350-hooch-moonshine-alcohol-herbs-on-a-rustic-wooden-background-with-bottles-and-wooden-box.jpg?ver=6)

Tak, tak, miodu... Włodzimierz powiedział mi, że już po całym procesie destylacji dodaje do bimbru trochę miodu lipowego, żeby załagodzić goryczkę sześćdziesięcioprocentowego specyfiku. No ale, Pan Władek nie zwykł długo czekać i chwyciwszy kieliszek w dłoń uniósł go w górę czekając na mnie, bym zrobił to samo. Bez zwłoki powtórzyłem jego czyn i nasze ręce spotkały się w powietrzu, wydając cichy, brzęczący dźwięk, po czym...

Achhh! No, no, generalnie, wiadomo! 

Tyle zdołałem z siebie wydusić, zanim głębokim wydechem wypuściłem z ust, mogłoby się wydawać, łatwopalną mgiełkę, nabijając jednocześnie kawałek śledzia w oleju na widelczyk o trzech zębach. 
(https://www.mojegotowanie.pl/media/cache/default_view/uploads/media/default/0001/50/74ae216767e70938a668c963bc67c63f196dad03.jpeg)

To co, Panie dentysta? Na drugą nóżkę?

Chciałem zanegować, bo wydawało mi się, że powinniśmy odczekać parę minut, ale swoim zwyczajem, Pan Włodek nie zważając na to, czy ktoś odpowiedział, nalał następne dwa kieliszki. 

No to jak będzie? Dla zdrowotności?

Zapytał.

No w sumie jak dla zdrowotności, to bardzo proszę. 

Odpowiedziałem i po chwili znów poczuliśmy rozgrzewającą ciecz, która tym razem już nie sprawiła mi takiego grymasu na twarzy. Przełknąwszy kawałek śledzia, stary Kowalczyk rzekł

Panie, to jak jużeśmy wypili na obie nóżki, to teraz możemy pogadać!

 

czwartek, 1 listopada 2018

La Desgracia

Necesito zapatos nuevos...

Lo he pensado cuando estaba poniendo la camisa más bonita que tengo. Ya casi estaba saliendo de mi casa para ir a ver Włodzimierz con el cual he quedado antes, cuando me acordé que tengo una jarra de pepinillos en mi armario.
(https://www.mojegotowanie.pl/media/cache/default_medium/uploads/media/default/0001/74/867372d75ed2f1204e69d00d777755dab6b44d98.jpeg)
Lo abrí para buscarla y de repente cayeron unos viejos, herrumbrosos instrumentos dentales los cuales estaba guardando para no olvidarme de los primeros años cuando empezaba a trabajar como dentista.

Tenía mi propio consultorio, buen salario, era joven... ay, estos tiempos ya no volverán...

¡Bam! Desperté del sueño con un ruido de la jarra con pepinillos, la cual buscaba, rompiéndose por caerse al suelo. Tenía que no haberla visto deslizarse porque estaba recordandome los buenos tiempos con tanto sentimiento, que me sentí como en paraíso. Pero bueno, ahora en la realidad, estaba de pie, enfrente del armario abierto, con cristal roto y pepinillos en el suelo y encima mis pantalones estaban un poco mojados con el jugo que saltó de la jarra cuando se rompía. Muy desanimado, recogí todo del suelo, lo he fregado un poco e iba ponerme los zapatos, que todavía, desde esta mañana, estaban mojados. Saliendo de casa, vi sol yéndose para el oeste, pero todavía faltaban unas horas para que anochecía. Cerre la puerta y empecé a caminar hasta la casa del viejo Kowalczyk. Al lado del camino había un pozo, dónde la cuesta comenzaba a subir.
(https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg6NH0FzCiyaEvSmfdRUyrZR_2xWrSJ2z-hrNbZS5A4JSrvZ5wXZFYdjbOsAH0YnKhZan7qdVISHcGrPwbC3rfj51eTj_R4oI4nnOoVbDSqrkL8FJhvvwIe_xoquj5dvoQI1nXGv-pcQokt/s1600/art_2006_044.jpg)

Por un momento pensé, que tengo sed y cogí el cubo para beber un poco de agua, pero escuché la voz de la cuesta, llamándome:

¡Oye, si tienes sed, aquí tengo algo mejor que el agua!

poniedziałek, 22 października 2018

Nowe życie


Szybciej, szybciej! To już!

Usłyszałem to wołanie, dobiegające spod wzgórza, nieopodal chaty starego Kowalczyka. To pewnie przez to uchylone okno, bo noc była dość ciepła i go nie zamykałem. Spojrzałem na zegar, było piętnaście po piątej, a słońce już lekko unosiło się nad horyzontem. Przetarłszy oczy, pośpiesznie wstałem z łóżka, ubrałem się i wybiegając z domu założyłem buty. Biegnąc podwórkiem na łąkę, z której dochodziły rozpaczliwe wołania starej Kowalczykowej, czułem poranną rosę wpadającą przez dziurę w podeszwie mojego lewego buta. Klnąc w myślach, już docierałem na miejsce, widząc już z bliska biedną kobiecinę proszącą o pomoc.
(https://ak2.picdn.net/shutterstock/videos/17049232/thumb/1.jpg)

Panie! Chodź no Pan szybciej, bo już nam się krasula cieli, a Włodek nie radzi!

Nie zatrzymując się, wpadłem do obory i moim oczom ukazał się następujący widok. Połowa cielęcia wraz z głową i dwiema przednimi nogami wystawała z ryczącej, czarno-białej krowy, a starszy jegomość z zakasanymi rękawami próbował pomóc drugiej połowie przychodzącego na świat cielaczka, wydostać się na zewnątrz. Podbiegłem bliżej, złapałem lepkie i mokre nogi i zacząłem ciągnąć. Po kilku minutach siłowania się, wreszcie udało się nam pomóc cielakowi wyjść na światło dzienne. Stary Kowalczyk usiadł na odwróconym, metalowym wiadrze i ciężko oddychając, wycierał ręce w białą szmatę, która powoli zmieniała swój kolor na czerwony.
(https://img.agrofakt.pl/wp-content/uploads/2016/01/cielak-1000x478.jpg)
Krasula lizała małego, który niezdarnie próbował wstać i utrzymać się na swoich wątłych nogach, co po którymś razie w końcu mu się udało. Włodzimierz zaklął raz jeszcze, wstał, i dziękując mi powiedział

Panie, co ja bym zrobił gdyby nie Pan! Przyjdź no wieczorkiem to skosztujemy odrobinkę mojego bimberku. Nowa receptura! Na łuskanym grochu pędzony!